niedziela, 24 lipca 2011

Czas na jedzenie!

Muszę przyznać, że właściwie każdy kto dowiaduje się, że trzymam węże, zadaje jedno, ciągle przewijające się pytanie - jak one jedzą ? Bardzo często zdziwienie wywołuje fakt, że wąż połyka ofiarę w całości. Jednak rozmówca jest jeszcze bardziej zdumiony, gdy mówimy o gabarytach ofiary.

Dla nas, ssaków, ciężko sobie wyobrazić połykanie tak dużego posiłku z jakim muszą zmierzyć się węże. Z uwagi na budowę naszego układu pokarmowego, jesteśmy zmuszeni jeść małymi kęsami, gdyż w innym wypadku możemy się udusić lub zakrztusić. Trudno wczuć się w sytuację, w której mielibyśmy zjeść pokarm którego obwód przekracza obwód naszego ciała w najgrubszym miejscu o 1,5-2 razy.

 Dlatego w dzisiejszej notce chciałbym przedstawić proces połykania u popularnych przedstawicieli rodziny dusicielowatych (głównie boa i pytony). Oczywiście na fakt, że węże te żywią się tak a nie inaczej, wpływa bardzo dużo czynników - od geograficznych, uzależnionych od środowiska w którym występują, po ewolucyjne, fizjologiczne. 

Chyba nie muszę udowadniać, że są genialnymi myśliwymi, skoro w tak niezmienionej formie przetrwały od kilkudziesięciu milionów lat :)  Dusicielowate są jedną z najstarszych rodzin węży.

To teraz troszkę konkretów - studium poszczególnych przypadków.

Przed połykaniem, węże muszą najpierw uśmiercić ofiarę, można śmiało powiedzieć że większość węży dusi swoje ofiary, nie tylko dusiciele (chociaż te, są najlepiej do tego przystosowane -> silne, umięśnione ciało). 

W czasie błyskawicznego ataku wąż oplata ofiarę splotami swojego ciała i zaciska coraz bardziej z każdym wydechem ofiary, aż dochodzi do jej uśmiercenia. W swojej hodowli takich widoków nie spotykam od dawna. Powód? Karmię martwym, najczęściej mrożonym pokarmem. Ale o tym napiszę w kolejnej notce :)


kolumbijski boa tęczowy (epicrates cenchria maurus) razem ze szczurkiem
jak widać, w porównaniu do poprzednio przedstawionych lampropeltisów, ten wąż jest o wiele bardziej umięśniony.


tu: boa kubański (epicrates angulifer), również ze szczurem. Po uduszeniu wąż często nadal aktywnie poszukuje ofiary, do tej wraca później i rozpoczyna połykanie.


pyton tygrysi ciemnoskóry (python molurus bivittatus) ze szczurem


właśnie w tym miejscu mamy do czynienia z największym "cudem", wąż właściwie nie połyka gryzonia, a naciąga się na niego ... można to porównać do zakładania skarpetki. Co ciekawe, węże mimo słabego wzroku, nie mają problemów z lokalizacją głowy ofiary, od tej strony zazwyczaj ją połykają. Ma to związek z temperaturą głowy jak i z układem sierści zwierząt karmowych. O wiele łatwiej jest połknąć ofiarę "z włosem" niż "pod włos", niektóre gryzonie mają bardzo twardą i sztywną sierść, i tym samym mogłyby dotkliwie podrażnić przełyk węża. W przypadku młodych węży, nie jest to regułą - żywią się noworodkami bądź biegusami gryzoni, które nie mają jeszcze sierści, która mogłaby być przeszkodą w połykaniu.




ponownie boa tęczowy 

Jak to możliwe, że węże w taki sposób potrafią połknąć ofiarę? Cała tajemnica skrywa się w budowie szczęk tych węży. Wyglądają one mniej więcej w taki sposób :


Obie części żuchwy połączone są elastycznym wiązadłem, dzięki czemu mogą dopasować się do ofiary o wiele większej od samego węża. Na grafice szczęka pytona tygrysiego ciemnoskórego. Warto zwrócić uwagę na zakrzywione zęby - idealnie przystosowane do przytrzymywania ofiary.

źródło: http://www.aexeous.com/shows.htmle

tutaj natomiast przedstawione są kierunki w jakich poruszają się poszczególne części.

Co następuje po połknięciu?

Wąż poszukuje bezpiecznej, ciepłej kryjówki, w której będzie mógł przez pewien czas trawić swój pokarm. Długość trawienia uzależniona jest od kilku istotnych czynników m.in. od temperatury otoczenia, amplitudy dobowej temperatur, wielkości ofiary i stanu fizjologicznego.
Bardzo często można zastać widok podobny do tego, jaki mieliśmy okazję podziwiać w "Małym Księciu"


pyton dywanowy (morelia spilota variegata) po zjedzeniu ok 300g szczura (dorosły)
Wąż jest długości 130cm i waży ok 1,2kg - trawienie zajmie mu ok 2 tygodni.

Trzymajcie kciuki, to pierwszy posiłek od dwóch miesięcy : )











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz