piątek, 9 września 2011

Dni Indii - Łódź 04.09.2011

Małe zaniedbanie bloga ma swoje dobre strony, w czasie kiedy nic nie dodawałem, wydarzyło się kilka dosyć ważnych rzeczy. Oczywiście o wszystkim wspomnę, ale po kolei :)

W ostatnią niedzielę (04.09.2011) miałem okazję gościć na dniach Indii w Łodzi. Miałem ze sobą tylko dwóch gadzich przedstawicieli tego kraju, jednak reszta zwierzaków, mimo że nie miała związku z Indiami, to nadawała imprezie trochę więcej egzotyki. Zarówno festyn, jak i jego organizacja, stały na najwyższym poziomie, wszystko było dopięte na ostatni guzik oraz dopasowane tematycznie. Nie spodziewałem się aż takiej ilości odwiedzających, a co najważniejsze wśród gości była m.in Pani Ambasador Indii, co nadawało imprezie troszeczkę więcej powagi. Wystawianie gadów we wrześniu może wydawać się niezbyt mądrym pomysłem, przynajmniej ze względu na pogodę. Jednakże zaplanowanie każdego kroku i przygotowaniu się na wszystkie ewentualności, sprowadzamy ryzyko do (prawie) zera. Pogoda była idealna,  bezwietrznie, słońce i temperatura 26 stopni Celsjusza. Zwierzaki znajdowały się w terrariach w namiocie osłoniętym z trzech stron, pod terrariami znajdował się kabel grzewczy, a w razie większego zimna (poniżej 22C) były jeszcze dwa halogeny. Ogrzewanie jednak okazało się niepotrzebne. 

Zwiedzający byli naprawdę różni, większość podchodziła do zwierzaków z entuzjazmem, z ciekawością, chociaż niejednokrotnie słyszałem z dali "chodź, zostaw te obrzydlistwa" ;). Można powiedzieć, że zrobiły bardzo pozytywne wrażenie. Najbardziej zaskakujące były reakcje osób, które po raz pierwszy miały styczność z wężami. Po dotknięciu gada, od razu zakochiwały się w nim i wykazywały dużo, dużo żywsze zainteresowanie dowiedzeniem się czegokolwiek o jego życiu. Najliczniejszą grupą, której podobały się zwierzaki, były oczywiście dzieci....i staruszki :) zaś najczęściej pojawiającym pytaniem było:

"Czy te węże są jadowite?"

Co dziwne, gdy odpowiadałem, że są niejadowite, ludzie wzdychali, lecz nie z ulgą, a z małym zawodem.





















Zwierzaki były spokojne, żadne z nich nie wykazywało zdenerwowania. Miałem ze sobą gatunki które akceptują dotyk i zbytnio się nie stresują. Wszystkie bezpiecznie wróciły do domu :)

Na koniec chciałbym podziękować mojej dziewczynie, Karolinie. Dzięki jej pomocy wszystko wyszło perfekcyjnie, a zdjęcia które macie okazje oglądać, są jej autorstwa. 
Bezpieczny transport zwierzaków z Torunia do Łodzi to zasługa mojego Taty, któremu również dziękuję za poświęcenie całego dnia.    

2 komentarze:

  1. Ciekawe, że ludziom węzę kojarzą się zazwyczaj z jadowitością. Już prawie nie pamiętam czasów gdy o wężach wiedziałam prawie nic, ale wydaje mi się, że zawsze kojarzyły mi się bardziej z dusicielami.
    A swoją drogą, fajna sprawa z taką miniwystawą. Gratuluję skutecznej reklamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mirku, jestem Twoim fanem :)))

    Pozdrawiam
    Piotr Orłowski

    OdpowiedzUsuń